środa, 3 lutego 2016

Rozdział 1 - Nocne kluby nie dla dzieci.

Isao Morri, wysoki czarownik Ikebukuro, wracał do swojego mieszkania z jednego z tych nocnych klubów, z których zazwyczaj muszą cię wynosić kumple, bo po szóstym kieliszku tracisz władzę w dolnych kończynach. On tego jednak nie potrzebował, a przynajmniej nie dzisiaj. Zazwyczaj lubił się upijać, ale od kiedy w jego domu zamieszkał pewien dość kłopotliwy lokator, zrobił się bardziej odpowiedzialny. Inna sprawa, że sam sobie tego lokatora na głowę sprowadził...

Tyle stuleci na karku, a nigdy by nie pomyślał, że wychowywanie nastolatków to takie pracochłonne zajęcie. Teraz już przynajmniej rozumiał dlaczego matka parę razy prawie wyrzuciła go z domu, kiedy sam przechodził przez ten okres. A z resztą... to było wieki temu.

Wezwał taksówkę. Mógł się co prawda teleportować, ale po co, skoro nie miał daleko. Otworzył frontowe drzwi kluczem magnetycznym. Wynajmował część pięter niektórym mniejszym firmom, więc za dnia kręciło się tu naprawdę sporo ludzi, ale w nocy było zazwyczaj pusto, nie licząc dwóch strażników, którzy akurat mieli zmianę. Trzy ostatnie piętra należały w całości do niego i osobiście zadbał, żeby było mu w nich jak najwygodniej. Choć i tak zawsze wolał życie w domach wolnostojących. No ale cóż, stąd przynajmniej miał ładny widok i prywatną windę prowadzącą prosto do jego apartamentu. 

Wyszedł z windy do zagraconego przedpokoju - nigdy nie miał w nawyku sprzątania swoich rzeczy - i specjalnie otworzył znajdujące się obok drzwi na klatkę schodową tylko po to, żeby  głośno nimi trzasnąć. Przynajmniej jego współlokator będzie wiedział, że wrócił. Isao nawet nie brał pod uwagę opcji, że Jonathan może być gdzie indziej niż w swoim pokoju - ostatnio wychodził bardzo rzadko, wręcz w ogóle. Czarownik nie wiedział, co robi tam całymi dniami, ale nie sądził, aby było to coś bardziej ambitnego, niż gapienie się w sufit.

Toteż zdziwił się bardzo, kiedy wszedł do kuchni i zobaczył go czytającego dwumiesięcznik podróżniczy z kubkiem herbaty w dłoni. Isao westchnął ciężko, ściągając kurtę i przewieszając ją przez oparcie krzesła.

-Już dawno po dobranocce. - zauważył, splatając ramiona. - Co ty tu robisz o - Zerknął na zegarek.- trzeciej w nocy?

Jonathan Christopher Morgenstern, niedoszły władca Edomu i niszczyciel świata udzielił mu jakże wyczerpującej odpowiedzi:

-Czytam gazetę.

Isao załamał ręce.

-Wiesz, że nie o to pytałem.- powiedział, zmęczonym tonem. Chyba jednak wypił trochę za dużo, bo zaczynało mu się kręcić w głowie.

Jonathan spojrzał na niego spod jasnych rzęs zielonymi oczami, po czym wrócił do czytanego artykułu, jakby czarownik był wyjątkowo natrętną, ale nie wartą uwagi muchą.

To tak się dziękuje za przywrócenie do życia?!, pomyślał Isao, obdarzając go ciężkim spojrzeniem. W sumie, nie oczekiwał podziękowania - nawet nie spodziewał się go otrzymać. Niemniej, Jonathan - który najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy jak ciężko jest zrekonstruować ciało, kiedy zostanie one sprowadzone do postaci prochu i jeszcze utopione w jeziorze - mógłby zacząć odnosić się do niego z większym szacunkiem. Albo chociaż jakimkolwiek szacunkiem. Te dzisiejsze dzieciaki..., westchnął kapitulując. Nie miał siły się z nim dzisiaj kłócić.

Miał właśnie opuścić kuchnię i udać się na spoczynek, kiedy Jonathan zadeklarował, zaskakująco poważnym tonem:

-Chce się wyprowadzić.

Jego słowa zaskoczyły Isao na tyle, że stanął w pół kroku i odwrócił się z powrotem w jego stronę. Czyżby to stąd wzięło się nagłe zainteresowanie Jonathana podróżami?

-Jesteś pełnoletni, więc nie mam nic przeciwko, ale...- urwał, pocierając skronie. Czy ta rozmowa naprawdę nie mogła zaczekać do jutro? Albo przynajmniej aż wytrzeźwieje? Najwyraźniej nie, bo Jonathan wpatrywał się w niego wyczekująco.- ... ale żeby to nie wyglądało tak, że wyjedziesz do Francji, Hiszpanii czy innego Kazachstanu i przepadniesz jak kamień w wodę.- dokończył, siląc się na poważny ton. O tej godzinie najchętniej machnąłby na niego ręką, ziewną ostentacyjnie i poszedł spać, ale wątpił, że jutro rano Jonathan będzie równie rozmowny.

-Tego akurat nie planowałem.- burknął, odwracając wzrok.

Isao spojrzał wymownie na bandaż wystający spod jego rękawa.

-Po tym co zrobiłeś ostatnio, spodziewam się po tobie wszystkiego.- Sarkazm mimowolnie wniknął do jego tonu.

Jonathan zabrał rękę ze stołu.

-Dostałem już nauczkę. Nie musisz mi tego wiecznie wypominać.- powiedział i zmierzył go oskarżycielskim spojrzeniem. Zabrał herbatę, wyminął czarownika i poszedł do swojego pokoju.

Isao oczekiwał, że usłyszy trzaśnięcie drzwiami lub jakiś inny wyraz tego jak bardzo wyprowadził Morgensterna z równowagi, ale się nie doczekał. Jonathan po raz kolejny go zaskoczył.

4 komentarze:

  1. Blog został dodany do Katalogu Euforia.
    Pozdrawiam, Białko :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, że to dopiero początek, ale bardzo zaciekawiło mnie to, co już tu jest! Zastanawiam się, po co właściwie Isao wskrzesił Jonathana...
    Czekam na next i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy początek. Widzę,że nie tylko ja jestem tu fanką Darów anioła? ;)
    Dobrze się zaczyna, czekam na kolejny rozdział :)

    Tymczasem zapraszam do siebie, trochę inna tematyka ale może przypadnie ci do gustu http://dwatygodniee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zastanawiam się czy Jonathan będzie teraz "dobry" czy tylko znowu sprawi kłopoty ;)

    OdpowiedzUsuń