sobota, 7 października 2017

Rozdział 29. Przesłuchanie

Niecałe piętnaście minut po tym, jak Renata wróciła do domu od Isao w drzwiach apartamentu jej i Juna stanęło dwóch Nocnych Łowców. Czarnowłosa kobieta o niebieskich oczach - wyglądała na około czterdzieści lat - oraz wysoki mężczyzna o ciemno brązowych włosach i takich samych oczach. Mógł być niewiele starszy od Juna, ale Reni już dawno nauczyła się, że wygląd zewnętrzny Azjatów nie zawsze świadczy o ich wieku. Oboje byli ubrani na czarno, z czarnymi runami widocznymi w miejscach, których nie przykrywało ubranie.
-Słucham?- powiedziała zdziwionym, aczkolwiek uprzejmym tonem. Na pożegnanie Isao ostrzegł ją, że lada dzień może się u niej pojawić ktoś z Clave - w końcu była obecna przy zamieszaniu z wampirami - ale nie spodziewała się, że to będzie tak szybko.
Ciekawe, czy dwóch innych puka właśnie do drzwi Akiry.
Mężczyzna wymienił porozumiewawcze spojrzenie z czarnowłosą kobietą, po czym zaczął przedstawiać siebie i ją po japońsku.
-A, proszę się nie kłopotać, mogę bez problemu mówić po angielsku.- machnęła ręką i uśmiechnęła się.
Mężczyźnie widocznie nie robiło to żadnej różnicy. Kobieta za to odetchnęła z wyraźną ulgą i odwzajemniła jej uśmiech.
-Jestem Maryse Lightwood, kieruję Instytutem w Nowym Jorku.- przedstawiła się  i wyciągnęła rękę, którą Reni przyjaźnie uścisnęła.
-A ja przyszedłem tu właściwie tylko dlatego, że Maryse potrzebowała tłumacza i już czuję się niepotrzebny.- westchnął mężczyzna.- Kazuo, jestem miejscowy.- Z nim też Renata wymieniła uścisk dłoni.
-Renata-
-Ren!- przerwał jej wrzask Juna dochodzący z łazienki. Że też akurat dzisiaj musiał zostać w domu.- Kto przyszedł?!
-Ludzie z Clave!- odkrzyknęła. Jej szczerość wprawiła Maryse i Kazuo w lekkie zdziwienie, ale Renata nie wiedziała żadnego powodu, żeby okłamywać brata w tej sprawie. Zwłaszcza, że...
-To jakaś firma ubezpieczeniowa?!
...prawdopodobieństwo, że załapie było niewielkie. Heh.
Maryse odchrząknęła.
-Czy moglibyśmy zająć pani chwilę czasu... na zewnątrz.- dodała, spoglądając znacząco w głąb mieszkania.
Reni zdusiła śmiech.
-Oczywiście.- powiedziała. Wyciągnęła z rozsuwanej szafy kurtkę i narzuciła ją na ramiona.- Jun, wychodzę na chwilkę!
-Nie daj się znowu porwać!



~~~~ 


Trochę głupio było rozmawiać na korytarzu, gdzie niósł się głos i każdy mógł ich podsłuchać, więc Renata zaproponowała dach, a Maryse zgodziła się. Kazuo nie wyglądał jakby miał w tej sprawie coś do powiedzenia, chyba naprawdę przyszedł tylko z zamiarem tłumaczenia ich rozmowy.
-Zadam pani kilka pytań i chcę, żeby odpowiedziała pani na nie szczerze.- powiedziała Maryse, ani na moment nie spuszczając z Reni wzroku.
-Ma się rozumieć.- Reni przytaknęła.
Wszystko zależy od tego jakie pani zada pytania., dopowiedziała w myślach. Czy Anioły w ogóle mogły kłamać? Netaron powiedział kiedyś, że nie. Ale ona wciąż była po części człowiekiem. Zobaczymy na ile to moje człowieczeństwo się dzisiaj zda.
-Jest pani Przyziemną ze Wzrokiem, tak?
-Owszem.
To nie było kłamstwo, tylko lekkie niedopowiedzenie.
-I przyznaje pani, że była zamieszana w ostatnie wydarzenia-
-Gdyby było inaczej nie byłoby was tutaj.- wtrąciła, otulając się szczelniej kurtką. Naprawdę zaczynało robić się coraz zimniej.
-W istocie. Opowie mi pani o wszystkim czego pani doświadczyła?
I tu zaczynały się schody. Jeśli dotarli też do Akiry - a dotarli na pewno - to jego też będą poprosili o szczegóły. Renata była pewna, że przyjaciel nie piśnie ani słowa o Jonathanie, ale co dokładnie powie? Jeśli podadzą dwie różne wersje może być krucho.
Dobra skup się., powiedziała sobie w myślach i zamknęła oczy. Co Netaron mówił o wnikaniu do ludzkiego umysłu? Jeśli uda mi się dotrzeć do Akiry...
Westchnęła głęboko i na chwilę opuściła barierę ochronną odgradzający jej umysł od reszty świata. Lawirowała myślami po ulicach Tokio nasłuchując głosu Akiry i jednocześnie starając się ignorować wszystkie inne. Maryse nie poganiała jej. Najwyraźniej uznała, że ostatnie wydarzenia wywołały u niej pewną traumę i teraz ciężko jest jej o nich mówić. Niecałe półtorej minuty później udało jej się odnaleźć umysł Akiry. Spojrzała na świat jego oczami. Był w Instytucie w Tokio, w pomieszczeniu przypominającym trochę salę przesłuchań - pozbawionym okien, z jedną tylko parą drzwi, które na chwilę obecną pozostawały zamknięte. Rozmawiał ze swoją siostrą i Inkwizytorem - Robertem Lightwoodem. Z jego myśli wyczytała również, że to najprawdopodobniej Clary i Jace podkablowali na Akirę do Akemi, natomiast do niej dotarto drogą dedukcji - w końcu Akira nie miał na miejscu wielu znajomych, którzy odpowiadaliby jej opisowi, blond włosy w Japonii stanowiły raczej rzadkość. Była jednak zbyt zaaferowana, aby mieć komukolwiek cokolwiek za złe.
To naprawdę działa!
Powstrzymanie cisnącego się na usta uśmiechu kosztowało ją naprawdę wiele wysiłku. Pozbierała się mentalnie w garść i rozpoczęła przedstawienie.
-Byłam na randce ze swoim chłopakiem.- zaczęła, dodając do swojego poważnego tonu nutkę smutku.- Byliśmy w kinie, a potem poszliśmy napić się czegoś ciepłego. W pewnym momencie do kawiarni wpadł Akira. To jest-
-Tak, znam Akirę bardzo dobrze.- przerwał jej Kazuo.- Nie musisz go opisywać.
Reni tylko skinęła głową.
-Czy twój chłopak jest Przyziemnym, tak jak ty?- zapytała Maryse.
-Tak.- odparła. Pierwsze kłamstwo. Zaszumiało jej w głowie i poczuła lekki uścisk w gardle. Ale nie było to na tyle poważne, żeby powstrzymać ją od dalszego mówienia.- Ale ma Wzrok, jak ja.
-Kontynuuj.- zachęciła ją Maryse, kiwając w zrozumieniu głową.
Reni opowiedziała o tym jak zostali zabrani do kryjówki wampirów. Trzymając się relacji Akiry powiedziała, że ona i Jonathan - który oczywiście wcale nie miał na imię Jonathan w tej historii - zostali zabrani i zamknięci osobno zanim zdążyła usłyszeć cokolwiek istotnego z jego rozmowy z hersztem bandy. Wspomniała również o Clary i o tym jak dzięki niekompetencji straży i wczesnej porze dnia udało jej się ją uwolnić.
-Tak bardzo się bałam.- powiedziała płaczliwym tonem, gdy relacjonowała swoje bliskie, niezbyt przyjemne spotkanie z wampirem.
-Ale nie ugryzł cię?- zapytała Maryse i skierowała wzrok na szyję dziewczyny. Wyglądała na naprawdę przejętą.
Renata potrząsnęła głową, choć w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Rany zagoiły się całkowicie w kilka sekund po swoim powstaniu. Choćby mieli ich szukać, nie znajdą nawet najmniejszego śladu, świadczącego o tym, że w ogóle istniały. Wiedziała, bo sama na początku ich szukała, nie mogąc wyjść z szoku, że zniknęły.
-Nie zdążył.- wychlipała.- Akira wrócił w samą porę, żeby go powstrzymać.
-Miał coś ze sobą? Słyszałaś o czym rozmawiał z Mickelem?
-Um... chyba... chyba coś a la... jakiś kubek? Kielich może?
Na te słowa Maryse zaświeciły się oczy. Spojrzała na Kazuo z miną "A nie mówiłam?".
-To jednak on ukradł Kielich.- powiedziała do niego.- Od początku wam mówiłam, że jego nagłe pojawienie się w Instytucie, a potem w Alicante nie może być przypadkowe.
Kazuo westchnął.
-Teraz nie wiem czy mam być dumny, że mój szwagier w pojedynkę wykiwał całą straż pilnującą tego żelastwa, czy może wręcz przeciwnie.
-Nawet nie żartuj.- zganiła go Maryse.- To poważna zbrodnia.
-Ale uzasadniona.- odparował Kazuo.- Gdyby czekał, albo próbował komuś powiedzieć zakładnicy mogliby ucierpieć. Wiesz o tym, Maryse.
Słysząc podobną wymianę zdań po stronie Akiry, Reni postanowiła zrobić to samo, co on i po prostu pociągnęła opowieść dalej.
-Potem ja i Chris zostaliśmy puszczeni wolno.- powiedziała, ponownie skupiając na sobie uwagę rozmówców.- Ale powiedzieli, że Akira ma zostać, bo uwolniłam tamtą dziewczynę, a wciąż potrzebny był im jakiś Nocny Łowca. Nie wiem do czego. Myślałam, że umrę ze zmartwienia, ale on wrócił jeszcze tego samego dnia. Cały umazany krwią.- dodała.
Czyli... Akira jednak postanowił wziąć wszystko na siebie. pomyślała. Cóż, skoro i tak go podejrzewali to chyba nie było lepszej opcji. 
Przesłuchanie Akiry i późniejsza kłótnia Akemi z Robertem Lightwoodem skończyła się wielce prawdopodobną opinią Inkwizytora, że jeśli Kielich się odnajdzie, Akira zostanie ułaskawiony, może nawet uznany za bohatera, który wykonał kluczową rolę w zakończeniu wojny. Ale jeśli Kielich się nie znajdzie, to nie ma nawet co liczyć na uniknięcie więzienia.
Gdyby Maryse i Kazuo nie blokowali drogi Renata już dawno byłaby u Isao i pytała co, do diaska, zrobił z tym przeklętym Kielichem. Skoro nie znaleźli go w fabryce to musiał być u czarownika, po prostu nie było innej opcji.
Ale nie, jej przesłuchanie jeszcze nie dobiegło końca. Miało paść jeszcze jedno pytanie i Renata musiała stanąć na wyżynach swoich umiejętności aktorskich, żeby jej uwierzyli.
-Gdzie teraz jest Chris?
Chociaż nie. Wcale nie było aż tak trudno. Wystarczyło, że przypomniała sobie jak czuła się jeszcze wczoraj, kiedy nie wiedziała, że Jonathan siedzi u Isao, zmieniony w białą fretkę.
-Nie wiem.- szepnęła i pozwoliła łzom spłynąć po policzkach.- Nie mam pojęcia.




~~~~



Po kilku pustych słowach pocieszenia - Maryse i Kazuo najpewniej stwierdzili, że "Chris" zginął z ręki jednego z wampirów, albo zwyczajnie dał dyla i ukrył się gdzieś na drugim końcu świata, toteż można się domyślić jak nieszczerze brzmiały ich zapewnienia, że zrobią wszystko, żeby go odnaleźć - i przeproszeniu za roztrząsanie nieprzyjemnych wspomnień dwójka nefilim w końcu pożegnała się z Renatą.
-Nie wracasz do domu?- zapytał Kazuo, widząc, że dziewczyna nie poruszyła się ani o milimetr.
-Chcę tu jeszcze chwilę zostać.- powiedziała tak smutno i jak tylko potrafiła.
Nocny Łowca posłał jej ostatnie spojrzenie i ruszył do wyjścia za Maryse. Drzwi od wejścia na dach zamknęły się za nimi i Reni odczekała całe dziesięć sekund na wypadek jakby mieli wrócić, po czym ściągnęła z siebie kurtkę i karmelowy sweter, który miała pod spodem.
Wciąż nie była przyzwyczajona do skrzydeł, ale uwielbiała uczucie lekkości, które towarzyszyło jej, gdy zrzucała ludzką powłokę. Czuła się wtedy całkowicie wolna. Nie istniało nic, co mogłoby ją ograniczyć. Ale skrzydła nie były osobnym bytem przyczepionym do jej ciała, tylko jego częścią. Miała wrażenie, że posiada dwie dodatkowe kończyny.
-No to jazda.- szepnęła i odleciała.



~~~~


Wpadła do domu Isao jak burza, nie zawracając sobie głowy pukaniem. Właściwie, przeniknęła przez drzwi zanim zdążyła na powrót przybrać materialną, widzialną dla wszystkich formę. Czyli, z perspektywy czarownika pojawiła się znikąd na środku jego kuchni akurat w chwili, gdy parzył herbatę.
-Słodki Merlinie, co ty tutaj znowu robisz?!- wydarł się, ale nie miała mu tego za złe. Sama by się przestraszyła, gdyby była na jego miejscu. W dodatku wylał sobie wrzątek na rękę, to musiało boleć.
-Przyszłam po Kielich.
-Jaki kielich?
-Kielich Anioła.- sprostowała.
I wtedy po plecach przebiegł jej dreszcze strachu. A może Isao wcale nie ma Kielicha? Może nie pomyślał, żeby go ze sobą zabrać, a potem wziął go któryś z wampirów, gdy w pośpiechu opuszczali fabrykę. Jeśli tak, to artefakt przepadł, razem z Akirą.
Isao nie spieszył się z odpowiedzią. Wyglądało na to, że wcale jej nie słuchał. Z grymasem bólu na twarzy osuszył zaczerwienioną rękę i przeklął głośno. Zaczął leczyć rękę za pomocą magii, drugi raz w ciągu dwóch godzin, warto dodać. Najpierw Jonathan teraz jego dziunia, miał dość tych zamachów na swoje życie!
Dopiero kiedy skończył zwrócił się znowu do Renaty.
-Jeszcze raz - czego znowu chcesz?
-Kielicha. Tego ukradzionego z Gard. Potrzebuję go.
-To trzeba było mówić godzinę temu, kiedy tu byłaś zamiast przyprawiać mnie o stan przedzawałowy!
-Masz go?- zapytała, ignorując jego marudzenie.
-Oczywiście, że go mam, myślałaś, że jestem głupi?! Nie zostawiłbym Kielicha Anioła w ruderze pełnej wampirów!
-Dasz mi go?- poprosiła.
Isao wyszedł z kuchni, dając jej znak ręką, żeby poszła za nim. Stuknął palcem w jeden z kieliszków do wina stojących w oszklonym kredensie w salonie, a ten na jej oczach zmienił się w Kielich Anioła.
-Bierz go.- zachęcił, wciąż trzymając drzwiczki do kredensu otwarte.- Mogę wiedzieć do czego jest ci tak potrzebny?- zapytał.
-Dziś w nocy odniosę go do Grad.- powiedziała, obracając naczynie w dłoniach.
-Zupełnie sama?- zapytał zdumiony.- Może chociaż transport chcesz?
-Nie, dam radę.- uśmiechnęła się psotnie i poruszyła skrzydłami, wiedząc, że czarownik jest w stanie je zobaczyć. Może w niewielkim stopniu, ale jednak.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przyjaźń Will i Belli w pigułce:
Bella: Masakra, ratuj.
Will: Nie pisz do mnie, matme mam >.>