poniedziałek, 12 grudnia 2016

Rozdział 21 - "Teoretycznie jestem zakładnikiem."

Renata chodziła w kółko po celi, która rzekomo miała być jej "tymczasową kwaterą". Pokój był mały, zimny i pusty. W kącie leżały dwa brudne, dziurawe koce, których nawet nie zamierzała dotykać. Nie było okien, a jedyne oświetlenie stanowiła goła żarówka powiedzonszona na suficie, która przygasała, co kilka minut. Uroczo.

Reni zupełnie nie wiedziała, co ze sobą zrobić. W normalnych okolicznościach siadłaby na tyłku i zwyczajnie poczekała na rozwój wydarzeń, ale to nie były normalne okoliczności i bynajmniej nie zamierzała marnować czasu na czekanie.

Netaron przez cały ten czas uważnie się jej przyglądał, co jakiś czas kręcąc z politowaniem głową.

-Uspokój się. Zaraz wydepczesz ścieżkę w podłodze.

-Nie jestem w stanie się uspokoić, Netaronie!- odparła, zdecydowanie zbyt głośno, za co natychmiast skarciła się w myślach. Przecież nie miała pewności czy nikt jej nie podsłuchuje.- MÓJ Jonathan został wysłany razem z MOIM przyjacielem, żeby ukradli jeden z najważniejszych dla nefilim artefaktów pod groźbą, że banda zbuntowanych wampirów zamieni MNIE w Dziecko Nocy jeśli się nie podporządkują, a JA nie mogę nic zrobić, bo jestem TYLKO słabą Przyziemną!- powiedziała nerwowym szeptem, praktycznie na jednym wdechu, a na koniec swojego wywodu z całej siły kopnęła nogą w drzwi. Głuche dudnienie rozniosło się po korytarzach.

-Lepiej ci już?    

Odetchnęła głęboko. Wiele to nie dało, ale przynajmniej rozładowała trochę frustrację.

-Trochę.- przyznała, po czym dodała szybko:- Co nie zmienia faktu, że bycie zakładnikiem jest do bani.

Renata podeszła do drzwi, tym razem nie po to żeby się na nich wyżywać, a z oczywistym zamiarem wyjścia na zewnątrz. Miała dosyć siedzenia w tej celi. Nawet jeśli mieliby zaraz ją złapać - wolała to, niż takie nic nierobienie.

Chwyciła za klamkę...

I na tym się skończyło, bo drzwi były zamknięte na cztery spusty.

No tak. Przecież byłoby zbyt łatwo, prawda? Super.

Westchnęła i odwróciła się do Netarona.

-Pomożesz?- zapytała, patrząc na niego błagalnie.

-Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? Każde działanie niesie za sobą konsekwencje. A ja nie będę mógł ci pomóc, jeśli wpadniesz w kłopoty.- przypomniał jej.

-Nic mi się nie stanie.


Kiedyś już to przerabiali. Reni miała wtedy zaledwie dziesięć lat. Rodzice wysłali ją na obóz harcerski nad jezioro. Chciała pozwiedzać okolicę i przez przypadek spadła z mostu prosto do zimnej wody. Na szczęście, nigdy nie narzekała na brak umiejętności pływackich, więc udało jej się wydostać, ale do końca obozu męczyła się z katarem. Zapytała wtedy Netarona dlaczego nie złapał jej, gdy się potknęła.

-Ani mnie, ani innym aniołom nie wolno do tego stopnia ingerować w wasz świat.- odpowiedział.- Mamy służyć radą, a ja mówiłem, żebyś nie podchodziła tak blisko krawędzi.- dodał, jednak jego ton wyrażał bardziej dezaprobatę dla jej nierozwagi, niż skruchę. 

-Nie słyszałam.- burknęła obrażona Reni. 

-I właśnie dlatego na świecie jest tyle nieszczęść - bo nie potraficie słuchać.   

Od tamtego dnia minęło osiem długich lat i choć mała dziewczynka wyrosła, to w oczach Netarona wciąż pozostawała dzieckiem. Głupiutkim dzieckiem, którego nie można odstąpić na krok, bo zaraz wpakuje się w kłopoty. Wiedział, że nie może już tak o niej myśleć, nie kiedy zmieniała się na jego oczach, ale nie mógł się powstrzymać.

I chyba tylko dlatego uległ jej proszącemu wzrokowi i postanowił przyspieszyć to, co nieuniknione. Podszedł do niej i położył rękę na jej czole. Dotyk był tak delikatny, że Reni niemal go nie czuła, a mimo to w jednej sekundzie poczuła się zupełnie inaczej. Wróciło to samo dziwne uczucie, co tydzień temu podczas urodzin, tylko już bez zawrotów głowy. Wręcz przeciwnie, jej umysł nigdy nie był czystszy. 

Spojrzała pytająco na Netarona.

-Co zrobiłeś?- zapytała. 

-Teraz możesz wyjść.- powiedział tylko, puszczając jej pytanie mimo uszu.

Renata nie drążyła tematu. Podeszła do drzwi i chwyciła za klamkę, ale wciąż było zamknięte.

Tylko ona stała się niematerialna.


----------


Będąc na skraju świadomości, Clary usłyszała czyjś głos wołający jej imię i poczuła rękę delikatnie potrząsającą jej ramieniem.

-Clary? Clary, wstawaj!

Jednocześnie poczuła tępy ból głowy i dolnych partii żeber. Naprawdę nie chciała się budzić, ale najwyraźniej nie miała wyboru.

Otworzyła oczy i przez klika sekund miała wrażenie, że widzi ciemne włosy i twarz Isabelle, ale gdy mrugnęła ta iluzja znikła. Wzrok musiał płatać jej figle, bo osoba pochylająca się nad nią nie była Izzy. To była ta sama dziewczyna, którą wcześniej widziała obok Jonathana. Jej usta wykrzywiły się w uśmiechu, gdy dostrzegła, że Clary się obudziła.

-Dzięki Bogu.- odetchnęła z ulgą.- Udało mi się znaleźć twoją stelę więc...

-Kim jesteś?- przerwała jej Clary.

-Nie wiem, czy moja osoba jest w tej chwili taka ważna, ale skoro chcesz wiedzieć to mogę się przedstawić. Mam na imię Renata Yume, dla przyjaciół Reni, liczę osiemnaście wiosen, a na resztę przyjdzie czas później.- wyrecytowała, praktycznie na jednym wdechu. Potem chwyciła Clary za ramiona i pomogła jej usiąść.- Szybko. Raczej nie mamy wiele czasu.- powiedziała, podając jej stelę i miecz.

Clary odłożyła Hesperosa na podłogę, a stelą raz-dwa narysowała sobie iratze ignorując towarzyszące temu zabiegowi pieczenie i czekała aż zacznie działać.

-Nie jesteś jedną z nich?

-A wyglądam na wampirzycę?- odparła Renata, pokazując na siebie ręką.

Czy z tym chudym, w ogóle nie atrakcyjnym ciałem choć trochę przypominała Dziecko Nocy? Clary też była szczupła i drobna, a w dodatku usiana piegami, ale ten typ urody tak jej pasował, że nawet w brudnych, wytartych ubraniach wyglądała pięknie. Przynajmniej w mniemaniu Renaty, choć jej ocena nie mogła być subiektywna. Zawsze była względem siebie zbyt surowa.

Clary przyjrzała jej się dokładnie i lekko pokręciła głową.

-No, właśnie.

-Więc co tu robisz?- zapytała Clary. Miała ochotę zapytać, co w ogóle robił tutaj Jonathan i jakim cudem żyje, ale nie sądziła, żeby poruszanie tego tematu teraz było dobrym pomysłem. Tak, jak powiedziała Reni - nie miały zbyt wiele czasu.

Clary poczuła lekkie mrowienie, kiedy rany zaczęły się zasklepiać. Po namyśle narysowała sobie również mendelin, mając nadzieję, że pomoże na ból głowy. Oby nie miała wstrząsu mózgu, bo to mogłoby już być problematyczne.

-Teoretycznie jestem zakładnikiem.- Blondynka zagryzła policzek od środka.- Ale znudziło mi się nic nierobienie, więc pomyślałam, że chociaż spróbuję ci pomóc. Są tak przekonani o naszej słabości, że nawet nie postawili straży. A może postawili, tylko wszyscy zrobili sobie przerwę na lunch? Albo drzemkę. Wampiry chyba śpią za dnia, nie?- zastanawiała się na głos.- Nie wiem, w każdym razie znalezienie twojej broni i dotarcie tutaj poszło mi gładko, chyba ze dwa razy prawie na kogoś wpadłam, ale mnie nie zauważyli.

Clary uniosła brwi. Nie to, że jej nie wierzyła, ale to co powiedziała brzmiało tak prosto, że nie mogła wyjść z szoku. No i pozostawała jeszcze jedna kwestia - była pewna, że zamknięto ją w tym pomieszczeniu na cztery spusty, a i Renaty nie pozostawiono na wolności skoro miała być zakładnikiem.

-Jak przeszłaś przez zamknięte drzwi?- zapytała.

-Tak jakoś wyszło.- Reni wzruszyła ramionami, uśmiechając się niewinnie.

Clary wpatrywała się w nią zszokowana.

Co jest nie tak z tą dziewczyną?, zastanawiała się. Albo ona była inna, albo cały świat zwariował. Była ciekawa jak nigdy, jednak w jej oczach Clary wyczytała, że nie dowie się niczego więcej, więc odpuściła sobie dociekanie.

-Dasz radę wstać?- zapytała Ren, profilaktycznie zmieniając temat.

-Raczej tak.

-To dobrze.- Reni zerknęła w stronę wyjścia.- Em... dasz radę otworzyć drzwi?- rzuciła, lekko zakłopotanym tonem.


Clary zmarszczyła brwi, ale skinęła twierdząco głową.

Nie pytaj., powiedziała sobie w myślach. Niektórych rzeczy lepiej nie wiedzieć.

Renata podniosła się i podała Clary rękę. Rudowłosa przyjęła pomoc, ale nie bez wahania. Nie wiedziała, co sądzić o tej dziewczynie. Nie była "normalna" to wiedziała na pewno. Wcześniej nie czuła tego tak intensywnie, ale teraz, kiedy były same miała wrażenie, że mistyczna aura, którą emanowała Reni była wręcz namacalna. 

-Chodźmy, wiem gdzie jest wyjście.

-Czekaj.

Reni zatrzymała się w połowie drogi do drzwi. Obróciła się przez ramię i spojrzała na Clary pytającym wzrokiem. W oczach dziewczyny czaił się cień nieufności.

-Coś nie tak?

-Nie chcę znać całej historii, bo nie ma na nią czasu. Ale jeśli mam pozwolić ci się stąd wyprowadzić muszę chociaż wiedzieć dlaczego mi pomagasz.- powiedziała i zamilkła, czekając na odpowiedź dziewczyny.

-Dlaczego?- powtórzyła po niej bezwiednie.- Jak to dlaczego? Jesteś siostrą Jonathana, trochę głupio zostawić na pastwę losu przyszłą szwagierkę.- Reni uśmiechnęła się, a Clary dosłownie odebrało mowę.

Jasna cholera., przeklęła siarczyście w myślach, obiecując sobie, że już o nic więcej nie będzie pytać. Za dużo informacji jak na jeden dzień.
-----------------------------------------
*SMS-owa pogadanka na temat BigBang'a*
Bella: Słyszałaś piosenki chłopaków?

Will: Iza... ja ryczę... od godziny leżę w łóżku i ryczę...
Bella: Tak? xD No ja się przed chwilą pozbierałam do kupy xD
Will: FXXK IT było świetne, ale Last Dance... zabiło mnie emocjonalnie... Mam takie wrażenie, że zamiast piosenki o miłości wyszła im piosenka pożegnalna dla fanów... I to nie jest fajne wrażenie T.T 
Bella: Ooo~ Tak bardzo chciałabym teraz do ciebie pojechać i cię przytulić ;C
Will: Jezu, ten uśmiech i łzy TOP'a na końcu *znowu wyje*

Bella: Musimy kiedyś na ich koncert pojechać.
Will: O ile jeszcze jakieś będą...
Bella: No, o ile będą. Izka, zbieraj forsę na wakacje. Pojedziemy gdzieś se...
Will: HAHAHAHA XDDD Mówisz do człowieka, który nie ma grosza przy duszy! XD
Bella: Dasz radę ;)
Ps. Zaczytana, tak ten rozdział pojawił się tuż po tym jak skomentowałaś poprzedni xD To wcale nie przypadek xD

3 komentarze:

  1. Nie wierze w przypadki...
    Wierze w was, anioły, Jona, wene, demony, ale nie w przypadki.
    I wierze, że dalsze poznawanie się Reni i Clary będzie równie interesujące co do tej pory

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli to przeczytacie to życzę wam wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń
  3. titanium tube | Baojititanium - 玛社
    A small glass glass, the titanium 라이브 바카라 사이트 tube is a type baoji titanium of 피망 포커 glass 포커 that provides a very solid and thin-walled surface. The shape of the glass is งานออนไลน์ usually a

    OdpowiedzUsuń