niedziela, 25 września 2016

Rozdział 15 - Zaręczyny

Uchylone drzwi balkonowe otworzyły się, w chwili kiedy Renata kończyła rozmawiać przez telefon. Pożegnała się grzecznie, rozłączyła i dopiero wtedy zainteresowała się kto przyszedł. Chociaż nie - doskonale wiedziała kto przyszedł. W końcu, nikt poza Jonathanem nie wchodziłby do jej pokoju przez balkon.  

Pozwoliła, żeby usiadł obok niej na kanapie i wtuliła się w niego, kiedy objął ją od tyłu.

-Do kogo dzwoniłaś?- zapytał, z twarzą w jej miękkich włosach.

-Do fryzjera. Umówiłam się na jutro na ścinanie włosów.- wyjaśniła krótko. Jonathan natychmiast się od niej odsunął.- Co?- zamrugała zdezorientowana.

-Ani mi się waż.- Morgenstern zmrużył brwi.

Reni wywróciła oczami. No, tak. Fan numer jeden jej włosów się odezwał.

-Tylko do talii-

-Nie.

-Jonathan, niedługo będę się o nie potykała.- Złapała za kosmyk włosów, który w istocie sięgałby jej do kolan gdyby wstała, i zakręciła nim jak lassem.- I ciągle muszę je splatać, żeby mi nie przeszkadzały, a rozczesanie ich po myciu zajmuje mi zdecydowanie zbyt dużo czasu. Nie jestem Roszpunką.

Mimo, że Jonathan nadal nie wydawał się przekonany to odpuścił. Zamiast tego wstał i delikatnie chwycił dziewczynę za nadgarstki, ją również ściągając z kanapy.  Spojrzała na niego podejrzliwie.

-Co się znowu roi pod tą twoją białą czupryną?- zapytała, dość zaniepokojona jego tajemniczym uśmiechem, który po tym pytaniu tylko się powiększył.

-Nic takiego.- powiedział.- Tylko mam dla ciebie jeszcze jeden mały prezent.

-Urodziny miałam wczoraj.- zauważyła. Zazwyczaj potrafiła przejrzeć go bez problemu, ale dzisiaj nie miała pojęcia o co mogło mu chodzić.

-I planowałem to na wczoraj, ale wszędzie było pełno ludzi.

-Aahaa?- mruknęła, przeciągając samogłoski i unosząc brew do góry.

Jonathan uśmiechnął się psotnie. Nachylił się i szepnął jej coś do ucha, a potem... klęknął.

O Boże., jęknęła w myślach. Najcudowniejszy i najbardziej seksowny chłopak na świecie jej się oświadczał, a ona była w wytartej koszulce i spodenkach od piżamy. Chociaż w sumie... Nigdy nie byłam fanką oficjalnych zaręczyn.



----------


Trzasnęły drzwi wejściowe, a po nich rozległo się głośnie szczekanie Keo, który w ten sposób chciał powitać swojego pana w domu. Jun kucnął. Pozwolił się wylizać, wytarmosił mopsa i ruszył do pokoju Renaty. Wparował tam bez pukania - czyli jak zwykle, za co nie raz mu się oberwało - i uśmiechnął się szeroko.

-Skończyliśmy ostatnią piosenkę do nowego albumu, więc jestem szybciej.- pochwalił się na wstępie.

-To wyjaśnia dlaczego jesteś taki szczęśliwy.- Reni odwzajemniła jego uśmiech.

Jun dopiero teraz zauważył, że jego siostrzyczka siedzi na łóżku z notatnikiem i zawzięcie coś w nim zapisuje. Zastanawiał się czy nie wróciła przypadkiem do pisania wierszy. Dawniej robiła to bardzo często, zdarzało się nawet, że wzorował się na jej dziełach przy pisaniu piosenek. Nie mógł sobie odmówić zajrzenia jej przez ramię, ale zamknęła zeszyt tak szybko, że nie zdołał nic przeczytać.

-Co piszesz?- zapytał.

-Pracę domową z chemii.- odparła, na co Jun wywrócił oczami.

-To kłamstwo przestało na mnie działać już dawno, dawno temu, wiesz?- powiedział zaczepnym tonem.- Pomijając fakt, że ty nigdy nie potrafiłaś kłamać.

Reni pokazała mu język, co potraktował jak rzucenie rycerskiej rękawicy i już zamierzał ją podnieść i podjąć walkę o notatnik, kiedy jego uwagę przykuł mały szczegół, którego wcześniej nie zauważył. A mianowicie srebrny pierścionek z motywem liści, wysadzany małymi kryształkami na palcu serdecznym siostry. Wydał z siebie pisk godny pięcioletniej dziewczynki w sklepie ze słodyczami i natychmiast porwał dziewczynę na ręce. Wykręcił z nią parę piruetów w powietrzu, a po odstawieniu na podłogę przytulił ją tak mocno, że Renacie na kilka sekund powietrze uleciało z płuc.

-I czego się nie chwalisz?!- To chyba było pytanie retoryczne, bo nawet nie dał Reni szansy na odpowiedź, tylko nawijał dalej.- Zresztą, nie ważne! Kiedy ślub? Ty nie jesteś nawet jeszcze pełnoletnia, co ten Morgenstern sobie myśli?! Jeśli sądzi, że pozwolę ci się teraz wyprowadzić to grubo się myli-

-Jun, na litość boską!- jęknęła zirytowana Renata. Od dłuższej chwili próbowała dojść do głosu.- Nigdzie się nie wybieram.- zapewniła.- A nawet jeśli, to przecież Jonathan mieszka zaraz za ścianą, więc w czym problem?

-A jest jakiś problem?- zapytał autentycznie zdziwiony, co znaczyło mniej więcej tyle, że już zapomniał o czym mówił przed sekundą.- Nie masz pojęcia jak się cieszę!

-Nie sądzisz, że to trochę nietypowe, że twoja o pięć lat młodsza siostra jest już zaręczona, a ty nawet o związku nie myślisz?- wtrącił Jonathan. Przyszedł około minuty temu, a widząc co się dzieje w pokoju postanowił oprzeć się o framugę i popatrzeć. Zawsze to jakaś rozrywka.

Jun zrobił zamyśloną minę.

-Masz rację, coś tu jest nie tak.- odpowiedział. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę do kogo właściwie mówi i odwrócił się w jego stronę.- Szwagier!- wykrzyknął, szczerząc się.

W głowie Jonathana zapaliła się czerwona lamka i odruchowo cofnął się o krok.

-Jak chcesz się tulić, to nawet do mnie nie podchodź.- ostrzegł go, mrużąc brwi.   

-O czym ty chrzanisz? Taką okazję trzeba opić!- krzyknął radośnie Jun, sięgając po swój telefon.- Zaraz skrzyknę chłopków i wybywamy!

-Właściwie, to nie...- Jonathan próbował się wymigać.

Niestety, Jun nawet nie dał mu dokończyć, tylko rzucił w niego butami i kurtką i wypchnął z mieszkania. Odwrócił się jeszcze w stronę siostry i posłał jej promienny uśmiech.

-Tylko grzecznie, kiedy nas nie będzie.- powiedział, a w następnej chwili zniknął za drzwiami.

Renata pokręciła pobłażliwie głową.

-Mogłabym powiedzieć to samo.- westchnęła z politowaniem.- I czy mi się wydaje, czy Jun właśnie porwał mi chłopaka?- To pytanie było skierowane do Netarona, ale anioł nie wykazał zbyt wielkiego zainteresowania i tylko wzruszył ramionami.

Renata zrobiła sobie kakao, popcorn i tak wyposażona wróciła do swojego pokoju. Szybko dokończyła to, co pisała wcześniej i oddała się oglądaniu "Powrotu do przyszłości". W dzieciństwie to był jej ulubiony film, i nawet teraz, kiedy potrafiła biegle posługiwać się językiem angielskim, wolała oglądać go z tym starym, polskim lektorem, który na hoverboard mówił deskolotka. Ot, zwykły sentyment.

Nie nacieszyła się jednak długo samotnością. Była w połowie drugiej części, gdy usłyszała dzwonek do drzwi i chcąc, nie chcąc, wypadało się ruszyć. Ledwo otworzyła drzwi, a do jej domu wpakowały się Mitsu i Hisa z głośnym "GRATULACJE, MAŁA!"

-Eee?- Reni zrobiła mało inteligentną minę.- Skąd wiecie?

-Jun się chwalił na facebook'u.- odparła Mitsu, większą uwagę poświęcając jednak pierścionkowi na palcu dziewczyny. Chwyciła Reni za rękę, żeby lepiej mu się przyjrzeć.- Ale śliczny~.

-No tak.- westchnęła blondynka. Cały Jun. W sumie, mogła się tego po nim spodziewać. W jego słowniku nie figurowało słowo "dyskrecja".

-Pierścionek czy narzeczony?- wtrąciła zaczepnie Hisa. -Aki też chciała przyjść, ale miała jakieś sprawy rodzinne do załatwienia.- zmieniła temat.-  Za to jesteśmy my i wiedz, że nie pozwolimy ci się dzisiaj nudzić.- Jakby na potwierdzenie uniosła w górę trzymaną w ręce torbę i pomachała nią znacząco.

Z jednej strony Reni obawiała się trochę tego, co znajdzie w środku, a z drugiej, skoro już się wprosiły, to równie dobrze mogły się trochę zabawić.

Nie możesz ich pokonać to się przyłącz., skwitowała w myślach i zaprosiła przyjaciółki do salonu.



------------


-Baby, baby, baby...

-Nie, błagam. Tylko nie to.- jęknął Naoki, słysząc pijane wycie Harumi'ego.

-Baby, baby, baby, ooh*!

-Haru, zamknij się!

Jun spróbował wstać i palnąć młodszego w głowę, ale brunet siedział zbyt daleko, żeby mógł pozwolić sobie na takie manewry. Wyręczyli go Naoki i Yoichi, którzy podnieśli dziewiętnastolatka ze stołu i zatkali mu usta smażonym ryżem. Akira parsknął cicho, Jonathan ograniczył się do wywrócenia oczami.

-Ostatni raz pozwalam mu z nami pić.- stwierdził Jun, krzyżując ręce na klacie.- Teraz już rozumiem dlaczego alkohol dozwolony jest od dwudziestki.

Haru parsknął śmiechem i kontynuował śpiewanie. Jun spojrzał błagalnie na swojego przyszłego szwagra, ale ten tylko wzruszył ramionami i obdarzył go spojrzeniem mówiącym "Ty to wymyśliłeś, nie ja".

-Daj spokój, szefie. Pozwól młodemu się bawić.

-Czy ty właśnie nazwałeś Juna "szefem"?- Akira wytrzeszczył na Yoichi'ego oczy, a zaraz potem ryknął śmiechem.- Jun szefem, ha! Dobre sobie.

-Po prostu mnie irytuje.- odparł Jun, zupełnie ignorując wypowiedź Aki'ego. 

Nie tylko on., dodał w myślach piosenkarz, zerkając z ukosa na Jonathana. Znali się już trochę ponad rok, a białowłosy nadal spinał się przy każdym kontakcie z drugim człowiekiem, jakby spodziewał się, że zaraz dostanie w łeb kijem baseballowym. Jedynie przy nim i Renacie wydawał się naturalny. No, może trochę przy Akirze, ale pozostałych ludzi starał się omijać szerokim łukiem, co było absurdalne i praktycznie niemożliwe w tak wielkim mieście, jak Tokio. Juna denerwowało jego zdystansowanie, ale nie był jeszcze na tyle piany, żeby mu to wygarnąć. Za to Jonathan wlewał w siebie tyle alkoholu, że wszystkich dookoła dziwiło w jak dobrym stanie się - jeszcze - znajduje.

-Zobacz tylko - rzucił do Juna półgłosem, wracając do tematu Haru.- jakim nieudacznikiem jest. Nawet picie mu nie wychodzi.

Gdyby Harumi był trzeźwy pewnie by się na takie stwierdzenie obraził, ale wtedy wykrzyknął tylko:

-I got a boy meotijin**!

Jun rozpłaszczył otwartą dłoń na czole, nawet nie zauważając jednocześnie współczującego i rozbawionego spojrzenia, które posłał mu Naoki. Haru znów zaczął coś nucić, tym razem po koreańsku, a zaraz potem przerzucił się na mandaryński, więc już w ogóle nie szło zgadnąć, który utwór kaleczy. Ledwo dało się rozpoznać język. 

-Muszę się jeszcze napić.- stwierdził lider, sięgając po butelkę.


----------------------------------
*- Justin Bieber "Baby" (czyli najbardziej znana, obciachowa i doprowadzająca do szału piosenka, którą znają wszyscy, ale i tak podpiszę, a co xD)
**- Gilrs Generation "I got a boy " (koreański rynek muzyczny nadal pozostaje dla mnie tym najlepszym, sorry, USA, ale jesteście daleko w tyle :C) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz