wtorek, 26 grudnia 2017

Rozdział 30. Szach-mat

Renata nie zabawiła u Isao długo. Przyszła tylko po Kielich i już miała z nim wychodzić, kiedy czarownik zatrzymał ją i po krótkim "zaczekaj" zniknął w lustrze wiszącym na ścianie w korytarzu. Dosłownie - przeszedł przez lustro, a tafla szkła nic tylko zafalowała delikatnie. Renata aż przysunęła się bliżej z zainteresowaniem. Czy wszyscy Wysocy Czarownicy tak bardzo ukrywali się ze swoim zawodem? Dom Isao wyglądał na pozór zupełnie normalnie. Wszystkie magiczne skrytki i pomieszczenia były ukryte - nie jakoś bardzo, ale wystarczająco, aby można było je przeoczyć, jeżeli przyjrzy się im tylko pobieżnie. Czy Isao przyjmował wielu Przyziemnych gości?
Jej rozmyślania przerwał powrót czarownika. Wrócił tą samą drogą, którą wyszedł. Reni uniosła brew i kącik ust w uśmiechu.
-Fajne drzwi.- powiedziała.
-Nie lubię jak ludzie grzebią w moich rzeczach.- odparł, wciągając w jej stronę ciemny, bawełniany woreczek. Był dosyć lekki, a zawartość przesypywała się jej pomiędzy palcami, kiedy wzięła go do ręki.
-To jakiś proszek?- dopytała.
Isao przytaknął.- Wywołuje u osoby utratę pamięci, bez żadnych efektów ubocznych poza lekką dezorientacją. Rozmywa wspomnienia tylko do jakiś dziesięciu minut wstecz, więc musisz działać od razu, bez zbędnego czekania. Wystarczy szczypta, najlepiej drogą oddechową, ale możesz go również dodawać do napoi. Jakieś pytania?
Reni uchyliła usta.
-Poza "po co mi to".- sprostował.
-A to w takim razie żadnych.
-No to git.
-Ale serio, po co mi to?
-Jesteś młoda i widać, że dopiero uczysz się jak to - pokręcił ręką, mając na myśli zarówno jej przemianę, jak i Świat Nocy sam w sobie - wszystko działa. W każdej chwili coś może ci się wymsknąć i nigdy nie do końca wiadomo, komu ufać. Lepiej, żebyś go miała. Tak na wszelki wypadek.
Renata ponownie spojrzała na granatowy materiał, po czym schowała go do kieszeni.
-Dzięki.
Isao miał rację. Dopóki Reni nie pozna pełni swoich możliwości, zarówno pod kontem fizycznym jak i psychicznym, lepiej było mieć jakiś plan awaryjny.


***

Przesłuchanie Akiry na pewno nie znajdywało się na liście rzeczy, które Clary i Jace zamierzali przegapić. Oczywiście, na czynny udział by im nie pozwolono, ale od czego ma się stele, prawda? Clary stworzyła Bramę prowadzącą do pomieszczenia znajdującego się bezpośrednio przy sali przesłuchań, a Jace przyłożył czubek steli do ściany, która rozmyła się ukazując wnętrze pokoju. W środku Akemi i Robert siedzieli naprzeciwko Akiry, przy metalowym stole i scenerii wyjętej żywcem z filmu kryminalnego. Głowa Instytutu przypatrywała się młodszemu bratu z mieszanką troski i podejrzliwości, w odróżnieniu od Inkwizytora, którego ściągnięte brwi i liczne zmarszczki na czole zdradzały wyłącznie zniecierpliwienie. Wyrazu twarzy Akiry nie dały się odczytać. Głównie dlatego, że półleżał na stole opierając głowę na złożonych ramionach. Wyglądał jakby był nieprzytomny... albo spał.
Ktoś musiał kopnąć go dyskretnie pod stołem - pewnie Akemi - bo wyprostował się nieznacznie. Wciąż opierał się na stole, ale teraz jego głowa spoczywała na zgiętej w łokciu ręce, także Clary i Jace widzieli jedynie tył jego głowy.
-Mógłbyś zachować trochę powagi, w obecności Inkwizytora.- syknęła na niego czarnowłosa.
-No, a co robię? Jestem tak poważny, że zaraz usnę.- odbił piłeczkę Akira.
Clary przypomniała sobie, że wiele lat temu, kiedy wciąż jeszcze była Przyziemną dziewczyną wychowującą się tylko z matką i Lukiem, Simon i Rebecca zwykli przegadywać się w ten sposób. Typowy wymiana zdań typowego rodzeństwa. Clary poczuła dziwny uścisk w sercu, zaraz jednak przywróciła się do porządku.
Przesłuchanie się zaczęło.
Akira odpowiadał na każde zadane pytanie konkretnie i bez zwłoki. Clary byłaby pewnie skłonna uwierzyć, że jego historia jest w stu procentach prawdziwa... gdyby nie to, że ani słowem nie wspomniał w niej o Jonathanie. Zapytany o to z iloma osobami został porwany, Akira odpowiedział, że z dwoma, ale jako drugą osobę nie podał jej brata.
-Szczerze mówiąc, to nie znam gościa.- mówił.- Renata przedstawiła go wcześniej jako swojego chłopaka, ale nawet nie próbowałem zapamiętać jak się nazywa. Przyziemny nastolatek tymczasowo łażący za rączkę z młodszą siostrą mojego kumpla - nic wartego uwagi.
Jego głos brzmiał idealnie - trochę znudzony, ale stabilny, jakby Akira faktycznie chwilę wcześniej został wyciągnięty z łóżka i zapytany co sobie życzy na śniadanie. Gdyby Clary nie wiedziała lepiej pewnie dałaby się na to nabrać.
Robert drążył temat jeszcze chwilkę, ale Akira dalej szedł w zaparte, więc w końcu odpuścił. Tylko Akemi dalej nie wyglądała na przekonaną, ale nie odezwała się.
Jak się można było spodziewać, Akira nie został wypuszczony po zakończeniu przesłuchania. W końcu ukradł - a przynajmniej twierdził, że to on go ukradł - jeden z najcenniejszych dla Nefilim artefaktów i nawet jeśli zrobił to z nożem przy gardle, to Kielich wciąż pozostawał zaginiony.
Robert wyszedł z sali i parę minut później wrócił do niej razem z Maryse. Kiedy Clary usłyszała, że wersje wydarzeń Akiry i Renaty pokrywały się za sobą bezbłędnie, nie mogła wyjść z podziwu. Przecież spora część tego była kłamstwem.
-Może zdążyli się wcześniej spotkać i ustalić jedną wersję, czy coś.- szepnął do niej Jace.
Lightwoodowie uznali przesłuchanie za "zakończone, a przynajmniej na razie" i niemal od razu wyszli, mówiąc, że wracają do Idrisu omówić sprawę z Radą. Kazuo zaproponował, że odprowadzi ich do Bramy. Jace zaczął odsuwać rozjaśnioną stelę od ściany, ale Clary powstrzymała go kładąc swoją rękę na jego.
-Zaczekaj.- powiedziała. Miała przeczucie, że to jeszcze nie koniec.
I faktycznie, niecałą minutę po wyjściu Inkwizytora, Akemi, która wciąż nie ruszyła się ze swojego miejsca na krześle powiedziała:
-A teraz chcę usłyszeć prawdziwą wersję wydarzeń.

Akira wzruszył ramionami.- Słyszałaś.


Akemi wiedziała, że jej brat tylko udaje wyluzowanego. Znała go na tyle dobrze, żeby wiedzieć, kiedy kłamie. Oraz, żeby poznać kiedy z normalnego siebie, wchodzi w narzuconą rolę jak aktor na planie filmowym. Przez lata grał tak przykładnego syna-Nocnego-Łowcę. Wiedziała, gdzie uderzyć, żeby wyciągnąć z niego autentyczną reakcję.
Czarne włosy Akemi zsunęły się z jej ramion, gdy pochyliła się nad stołem, mrużąc oczy.-  Rozmawiałam wcześniej z mamą, wiesz? Powiedziała, że paru naszych starych znajomych widziało cię w Alicante... z jakimś rudym chłopakiem.
Akira zmarszczył brwi.
Spędzili chwilę mierząc się niezbyt przyjaznymi spojrzeniami, po czym Akira skapitulował. Jego siostra prędzej oddałaby Instytut niż pozwoliła mu ujść płazem z tej sytuacji.
-To prawda.- westchnął.- Nie byłem w Alicante sam, ale...
-Ale?
-Ale podjęcie decyzji o tym czy cię wtajemniczyć nie należy do mnie.
Brew Akemi uniosła się ku górze.- A do kogo należy?
Akira zamilknął na chwilę, po czym zapyta:
-Mogę zadzwonić?

***


Ledwo Renata wylądowała na dachu apartamentowca i sięgnęła po swoją kurtkę, a już rozdzwoniła się jej komórka. I tym razem, o dziwo, nie był to Jun.
-Akira?- mruknęła i odebrała połączenie.- Halo?
-Cześć, Ren.- przywitał się Akira. Brzmiał na zmęczonego i Reni mu się wcale nie dziwiła.- Mogłabyś, proszę, przyjść na chwilę do Instytutu? Zdaje się, że będę potrzebował twojej pomocy.
Renata zdziwiła się. Czyżby nadal go przesłuchiwali? W dodatku w Instytucie? W takim razie do czego była potrzebna ona, przecież trzymała się jego wersji.
-Jasne. Mogłabym.- powiedziała w końcu.- Do czego będę ci potrzebna?
Usłyszała po drugiej stronie słuchawki głębokie westchnięcie.- Lightwood'owie wrócili już do Alicante, żeby obgadać wszystko z Radą, ale moja siostra chce ze mną jeszcze porozmawiać na... bardziej prywatnym polu. I kazała ciebie również sprowadzić.
To nie brzmiało dobrze.
-Chodzi o Jonathana?- zadała pytanie, które od chwili chodziło jej po głowie. I zdaje się, że nie tylko jej.
-Raczej tak.- Jego odpowiedzi były lakoniczne i niezdecydowane. Reni odniosła wrażenie, że siostra Akiry siedzi teraz dokładnie naprzeciwko niego, czujna na każde słowo, które padnie z jego ust.- Nie chcę podejmować decyzji bez ciebie.- Nie chcę powiedzieć czegoś, czego później będę żałował, pozostało niewypowiedziane. Reni zrozumiała go tak czy inaczej.
Zawiał chłodniejszy wiatr.
-W takim razie przyjdę.- zadecydowała, mocniej otulając się kurtką.
-Dzięki.- odetchnął z ulgą.- Wyślę ci adres.
Renata nie potrzebowała adresu. Znalezienie Instytutu z lotu ptaka zajęłoby jej maksymalnie kilka minut, ale chciała utrzymywać chociaż pozory normalności. W oczach Akiry jest Przyziemną, nie powinna nawet wiedzieć czym jest Instytutu, nie wspominając o jego dokładnym położeniu.
-Yhym.- przytaknęła.- Do zobaczenia.
Zakończyła połączenie i sprawdziła godzinę na wyświetlaczu. Minęła prawie godzina od kiedy wyszła z mieszkania z Kazuo i Maryse, a powiedziała Junowi, że "wychodzi na chwilkę". Westchnęła i wybrała numer brata.
-Gdzie. Ty. Się. Znowu. Podziewasz.- wycedził Jun na powitanie, a Reni musiała zagryźć wargę, żeby nie parsknąć śmiechem.
-Przepraszam cię bardzo.- powiedziała szczerze.- Przeciągnęło się. Muszę jeszcze zaraz skoczyć do Akiry. Prosił, żebym mu z czymś pomogła.
-Do Akiry?- powtórzył po niej.- Czego chce od ciebie Akira?
-On...- urwała, zastanawiając się nad wymówką. Okłamywanie Clave to jedno, ale własnemu bratu nie mogła więcej ściemniać prosto w twarz. I to wcale nie dlatego, że anioły wedle przyjętej normy nie kłamały, po prostu było jej go szkoda. Jun nie zasługiwał na to, żeby całe dnie się o nią zamartwiać.- Posłuchaj, to ważna sprawa i może mnie przez chwilę nie być.
-Związana z waszym ostatnim zniknięciem?
-Tak. Ale to nic niebezpiecznego, przysięgam ci.- dodała szybko.
-Ren.- powiedział, zbyt poważnym jak na niego tonem.- Kiedy wrócisz, masz mi wszystko wyśpiewać, rozumiemy się? Gdzie zniknęliście, kim byli ci ludzie, którzy przyszli dzisiaj, czego teraz chce od ciebie Akira, dokąd wywiało Jonathana i co on ma z tym wspólnego. Chcę wiedzieć wszystko, rozumiesz?
Renata przytaknęła.
-Powiem ci, obiecuję.
-Trzymam cię za słowo.- odparł.- Mam dosyć własnych problemów, chcę przynajmniej wiedzieć na czym stoję.
I rozłączył się. Reni oddaliła telefon od twarzy i przez chwilę wpatrywała się w wyświetlacz, zastanawiając się nad słowami Juna. Ostatnio była tak zajęta martwieniem się o Jonathana i odkrywaniem siebie na nowo, że brat zszedł na dalszy plan. Teraz jak tak o tym pomyślała, to faktycznie zachowywał się jak nie on. Był jakiś przygnębiony, bardziej odizolowany niż zwykle, jego uśmiechy coraz częściej wyglądały na wymuszone. Od kiedy w ich życiu pojawił się Jonathan nie miał żadnych odpałów i zapędów samobójczych, ale wciąż...
Telefon zawibrował, oznajmiając przyjście nowego SMS'a. Akira wysłał adres.
Renata odsunęła myśli o bracie na bok i skupiła się na obecnym problemie, ale na pewno nie zamierzała dać za wygraną tak jak ostatnim razem. Zdaje się, że nie tylko ona miała komuś sporo do powiedzenia.

***


-Zaraz tu będzie.- powiedział Akira, odkładając smartfon na stół.
-Siostra Juna?- dopytała Akemi. Brunet przytaknął.- Co ona ma do tego?
-Wiele więcej niż ja.- odparł.- Poczekaj chwilę, niedługo powinna tu być.
Trochę ponad pięć minut później rozległo się pukanie do drzwi i w progu stanęła ciemnowłosa dziewczyna.- Akemi, przyszła jakaś Przyziemna. Nie wiem, czy potrafi przejrzeć iluzję, ale powiedziała, że Akira kazał jej tu przyjść.- Jej wzrok na chwilę uciekł w stronę bruneta, zaraz jednak ponownie zwróciła się do Akemi.- Mam ją wpuścić?
-Jak najbardziej. Przyprowadź ją od razu tutaj.
-Ma Wzrok, więc możesz odpuścić sobie zbędne ceregiele.- dodał Akira odruchowo, choć sam nie był pewien swoich słów. Mimo, że nigdy nie rozmawiał z Renatą o Świecie Nocy, nie wyglądała na wstrząśniętą porwaniem przez wampiry, czy też faktem, że on i jej chłopak są rasą ulepszonych ludzi, którzy zawodowo polują na demony. Były więc tylko dwa rozwiązania - urodziła się ze Wzrokiem (i od początku ich znajomości udawała, że nie widzi blizn po runach na jego ramionach) albo Jonathan jej powiedział. Pierwsza opcja była w tej sytuacji bezpieczniejsza.
Dziewczyna skinęła głową i wyszła szybko, próbując nie spalić się ze wstydu.
Akemi spojrzała na brata z ukosa, jakby chciała powiedzieć "Szybko". Akira tylko wzruszył ramionami. Może była w pobliżu.

Gdy drzwi do sali przesłuchań otworzyły się ponownie, stała w nich już Renata. Była ubrana tak jak zazwyczaj w dżinsy i kremowy sweter (z obserwacji Akiry, wynikało, że większość jej rzeczy utrzymywała się w tej kolorystyce) z narzuconą na wierzch cienką kurtką. Weszła do pomieszczenia powoli, wyglądając na bardzo skrępowaną.
-Dzień dobry.- Uśmiechnęła się nieśmiało z palcami zaciśniętymi na rękawie kurtki.
Wcześniej Akira nie kwestionowałby jej nieśmiałości, ale ostatnie dni sprawiły, że zaczął się zastanawiać ile z jej wizerunku było tylko farsą.
Jego siostra podeszła do nowoprzybyłej i uścisnęła jej rękę na przywitanie.- Witam. Renata Yume, jak mniemam.
-Tak, a pani jest siostrą Akiry.- odgadła.- Nie wspomina o pani zbyt często.
-Czemu mnie to nie dziwi.
Odpowiedziało jej pełne oburzenia prychnięcie z drugiej strony stołu. Obie postanowiły je zignorować.
-Byłam już dzisiaj przesłuchiwana przez Clave.- Reni uznała, że najwyższy czas przejść do rzeczy.- Zakładam, że jest jeszcze coś co wymaga wyjaśnienia, skoro Akira poprosił abym przyszła.
-Owszem. Usiądź, proszę.
Renata zajęła miejsce, na którym siedział wcześniej Robert Lightwood.- A więc?
-Od kiedy posiadasz Wzrok?- zaczęła na spokojnie Akemi.
-No... od zawsze.- odparła, niepewnie, jakby nie rozumiejąc pytania.- Urodziłam się z nim.
-Czyli już wcześniej wiedziałaś, że Akira jest nefilim?
Reni spojrzała na Akirę i uśmiechnęła się.- Tak.- Akira uniósł brew.- Nie patrz tak na mnie, nic nie mówiłam, bo...- urwała i wzruszyła lekko ramionami.- Zawsze sprawiałeś wrażenie, jakbyś usilnie chciał to ukryć. Nie zamierzałam stawiać cię w sytuacji, w której byłbyś zmuszony mi powiedzieć, mimo że wcale tego nie chcesz.

Wow. Po prostu, wow. I pomyśleć, że Akira znał tę dziewczynę od lat i nigdy nawet nie śmiał podejrzewać jej o posiadanie Wzroku. Niczym nie zdradziła również, że wie o jego przeszłości. Naprawdę była dobra w maskowaniu się. 
A przynajmniej o wiele lepsza niż on, skoro dał się schwytać byle wampirzym podlotkom.
Akemi tymczasem zajrzała w notatki pozostawione przez Maryse i Kazuo i postanowiła przestać owijać w bawełnę.- Jaki kolor włosów ma Christopher?- zapytała znienacka.
-Proszę?- zapytała Reni zdezorientowana.
-Twój chłopak.- sprostowała Akemi.- Ten, który zaginął. Jaki ma kolor włosów?
Renata wstrzymała oddech i spojrzała pytającym wzrokiem na Akirę. No bo, kolor włosów? Skąd nagle takie pytanie? 
Wyraz twarzy bruneta mówił mnóstwo, ale niewystarczająco, żeby mogła domyślić się o co chodziło. Skoczyła szybko jego myśli - mimo, że wiedziała, że nie powinna - aby odszukać to, co ją ominęło. Zdanie "widziało cię w Alicante... z jakimś rudym chłopakiem" zabrzmiało w jej głowie i Reni poczuła się jakby właśnie postawiono jej szacha bez możliwości zrobienia uniku.
-Rude.- przyznała, starając się brzmieć pewnie.
Właśnie nas wkopałam prawda?
-Z raportu Isabelle i Aleca Lightwoodów wynika, że opuszczałaś fabrykę w towarzystwie osoby o ciemnych, najpewniej czarnych włosach. Nie rudych.- doczytała i zamknęła folder.
A jak.
Głowa tokijskiego Instytutu spojrzała kolejno na swojego brata i jego koleżankę. Z ich twarzy można było czysto i klarownie odczytać, że wygrała. Szach-mat.
-Dobra, dzieciaki, nieźle wam szło, ale coś tu się wyraźnie nie zgadza.- Akemi nonszalancko zarzuciła nogę na nogę, ignorując pełne nienawiści spojrzenie Akiry.- Zdaje się jakby bardzo zależało wam na zachowaniu tego dla siebie, więc mam dla was dwie opcje. Pierwsza - wzywam Clave i zabieramy was do Gard, żeby Miecz Anioła zrobił swoje.- Tu spojrzała na Akirę.- Druga - wyśpiewacie mi wszystko teraz, a ja zastanowię się i może spróbuję zachować to dla siebie. Jak będzie?
Renata i Akira wymienili spojrzenia. Oboje czuli, że pierwsza opcja to nic więcej jak straszak, niemniej czy warto było ryzykować? Reni wiedziała, że ostateczna decyzja należy do niej (teoretycznie, należała do Jonathana, ale on chwilowo nie miał prawa głosu), inaczej w ogóle by jej tu nie było.
Po chwili westchnęła.
-Powiemy prawdę.- powiedziała.- Pod warunkiem, że nie opuści ona tego pomieszczenia.
Akemi rozłożyła ręce.- Nie mamy tu kamer.
-Kamer nie.- zerknęła na ścianę po swojej lewej.- Ale może Jace i Clary zechcieliby wejść do środka skoro i tak o wszystkim już wiedzą.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Will: Wiem, że się spóźniłam i przepraszam ;-; Ale są święta i koniec semestru i jeszcze onet usuwa platformę z blogami, więc musiałam się przenieść wordpressa, a to wszystko trochę trwało.
Co prawda jest 26 grudnia, ale nie jest jeszcze chyba za późno na życzenie wam wszystkim Wesołych Świąt i Udanego Sylwestra ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz